Iga Świątek króluje na świecie! Wojciech Fibak: Mam jedną obawę
– Iga Świątek udowodniła jeszcze raz, że na tle innych tenisistek jest nie tylko tą najlepiej poruszającą się, najszybciej biegającą i bardzo regularną, ale też najbardziej odporną psychicznie. Jeszcze raz udowodniła, że jej siła mentalna przebija wszystkie inne tenisistki. Mam też obawę o stan światowego tenisa – powiedział nam najlepszy polski tenisista w historii Wojciech Fibak.
Michał Białoński, Polsat Sport: Wygrywając turniej WTA Finals, Iga Świątek nie tylko wróciła na fotel lidera, ale przy okazji pobiła rekord zwycięstw w roku, odniosła ich aż 68. Na dodatek żadna tenisistka przed Igą nie wygrała finału WTA Masters w krótszym czasie, niż godzina. Historia tworzy się na naszych oczach. Jak pan to ocenia?
Wojciech Fibak, legenda polskiego tenisa: Mimo że jestem wyznawcą talentu Igi od kilku lat i dosyć wcześnie ją odkryłem, to nasza tenisistka nie przestaje mnie zachwycać!
Dla mnie Iga była faworytką tego turnieju, ale styl, w jakim go wygrała jest imponujący. Iga Świątek udowodniła jeszcze raz, że na tle innych tenisistek jest nie tylko tą najlepiej poruszającą się, najszybciej biegającą i bardzo regularną, ale też najbardziej odporną psychicznie. Jeszcze raz udowodniła, że jej siła mentalna przebija wszystkie inne tenisistki. Poradziła sobie z wiatrem, z opadami deszczu i z innymi trudnościami, jak nierówny kort. To wielki sukces Igi, jej sztabu, na czele z Tomkiem Wiktorowskim. Gratuluję im i cieszę się. To wielkie osiągnięcie, w imponującym stylu.
Natomiast obserwując konkurencję Igi, mam obawę odnośnie stanu światowego tenisa.
Co pan ma na myśli?
Najlepsze tenisistki świata nie potrafią się odnaleźć przy podmuchach wiatru. Tymczasem wiatr jest częścią tenisa, wręcz abecadłem, więc to aż dziwne, że taka Coco Gauff popełnia cztery podwójne błędy serwisowe tylko dlatego, że zawieje. Te zawodniczki protestują, są urażone i przegrywają po 0:6 i 1:6. Z jednej strony się cieszymy, Polska się raduje, ale z drugiej, z punktu widzenia światowego, to trochę dziwi.
WTA już ma obawy i między innymi dlatego WTA Finals nie zostało zorganizowane w Ostrawie, tylko Cancun. Z prostej przyczyny: na osiem tenisistek występujących w finale aż pięć to Słowianki, a miała być szósta – Muchova, tylko się wycofała. W Ostrawie byłyby to mistrzostwa Europy Wschodniej, tymczasem WTA chce powiewu amerykańskiego, azjatyckiego, światowego.
Zresztą u mężczyzn jest ten sam problem. Jak się spojrzy na paryską tabelkę, to dominują w niej zdecydowanie Słowianie. Nawet Grek Tsitsipas z mamą rozmawia po rosyjsku, podobnie jak Zverev, który z obojgiem rodziców porozumiewa się w tym języku.
Dlatego ATP, a szczególnie WTA, marzą o mocnych zawodnikach z innych rejonów świata niż Europa Środkowo-Wschodnia. WTA marzy, by Gauff odnosiła takie sukcesy, jak podczas US Open, bo wtedy pojawia się ruch w interesie.
Magda Linette, która jest w Komisji Zawodniczej WTA, wyjawiła, że przy wyborze gospodarza WTA Finals obawiano się Ostrawy, z uwagi na przepisy wizowe obowiązujące w Unii Europejskiej. Meksyk zagwarantował, że wszystkich wpuści i zapewnił większe pieniądze na premie dla zawodniczek.
Być może to też zdecydowało. Ostrawa byłaby o tyle lepsza, że Idze byłoby łatwiej dołączyć do drużyny Polski na rozgrywany w Sewilli turniej Billie Jean King Cup. Teraz też mogłaby to zrobić, bo przecież turniej meksykański nie wyczerpał Igi. Gdyby poleciała do Sewilli, to i tak by wszystkie mecze wygrała 6:2, 6:2. Niestety Iga nie została zgłoszona.
Cieszmy się jednak sukcesem Igi. Ostatni taki był udziałem Polski za sprawą Agnieszki Radwańskiej, która w 2015 r. triumfowała podczas WTA Finals w Singapurze. Agnieszka miała trudniejszą drogę w tamtym turnieju. Przegrała dwa mecze w grupie i cudem awansowała do półfinału, dzięki temu, że pewna awansu Szarapowa wygrała swój mecz z Penettą i to gładko.
Przypominają mi się też moje czasy, 1976 r. i zwycięstwa podczas ATP Finals w Houston, położonym stosunkowo blisko od Cancun. Mój mecz półfinałowy z Guillermo Villasem trwał niemal pięć godzin! Następnego dnia rozgrywałem również pięciogodzinny mecz finałowy. Jak to się porówna do poniedziałkowego finału Igi Świątek z Jessicą Pegulą, który trwał krócej niż ceremonia wręczania nagród…
Czy według pana Iga Świątek wykonała dobry ruch, gdy po odpadnięciu z US Open zrobiła sobie trzytygodniową przerwą na przygotowania do finałowej fazy sezonu? Bez wątpienia poprawiła serwis. Aż 73 procent pierwszych podań w Cancun było wygrywających – to najlepszy wynik w stawce. Podobnie jak drugich 59 procent. Podczas US Open, w przegranym meczu z Jeleną Ostapenko Iga zdobywała tylko 62 procent punktów po pierwszym serwisie i ledwie 38 procent po drugim.
W Polsce odzywały się w tym roku głosy: “zmiana trenera!”. Słysząc je oponowałem, tłumaczyłem, że Iga ma najlepszy i bekhend, i forhend, i return i do tego najlepiej na świecie się porusza, więc żadna zmiana trenera nie jest potrzebna. Tomek jest świetnym fachowcem.
Mówiłem, że drugie miejsce w rankingu WTA też jest zaszczytne, przewidywałem, że Iga za chwilę powróci na fotel liderki i tak też się stało. Pozostałe tenisistki nie są tak regularne, nie utrzymują tak wysokiego poziomu. Nie są regularne ani na korcie, ani życiowo, w karierze. Mają wzloty i upadki, a Iga jest dużo bardziej stabilna, dojrzała. Na dodatek Iga ma tak niespożytą energię, nic, tylko ją podziwiać!