Nagła zmiana po meczu Świątek. To nie tak miało wyglądać. “Znienawidzi mnie za to”
Iga Świątek, po znakomitym meczu, a jeszcze lepszym turnieju, po raz czwarty w swojej karierze okazała się najlepsza w zmaganiach na kortach im. Rolanda Garrosa. Polka w finale pokonała Jasmine Paolini i zasłużenie odebrała kolejne w swojej kolekcji okazałe trofeum. Ceremonia wręczenia nagród nie przebiegła jednak tak, jak pierwotnie miała wyglądać, co ujawnił znany tenisowy ekspert Jon Wertheim.
Przed finałem turnieju rozgrywanego na kortach im. Rolanda Garrosa Iga Świątek była murowaną faworytką. Jasmine Paolini nikt właściwie nie dawał szans. Dla niej już sam awans tak daleko był życiowym sukcesem i nagrodą, za lata ciężkiej pracy. Włoszka zaczęła jednak bardzo dobrze, zaskoczyła polską tenisistkę i miała nawet przewagę przełamania. Potem jednak wszystko wróciło “do normy”. Ostatecznie 23-latka wygrała 6:2, 6:1 i tym samym pozostaje niepokonana w Paryżu od trzech lat.
Każdy turniej jest inny i ma inną historię. Jak mówiliśmy na konferencji o zeszłym roku, to faktycznie trudno było mi się tutaj ucieszyć, bo czułam więcej ulgi niż pozytywnych emocji. A w tym roku czuję, że wykonałam świetną robotę. Wygrałam tyle tytułów na mączce, tyle ważnych turniejów… W pewnym sensie dominowałam i jestem z siebie ogromnie dumna i na pewno trochę bardziej się pocieszę niż w zeszłym roku
Polka po raz trzeci z rzędu, a czwarty w ogóle, odbierała trofeum za zwycięstwo we French Open. Na korcie, obok Jasmine Paolini, towarzyszyły jej Martina Navratilova i Chris Evert. Jednak, jak się okazuje, nie tak to miało wyglądać…