Polak wszedł do finału French Open i wyjawił, jak skończył wspólne testy z Igą Świątek. “Nad koszem”
– Faktycznie jest to przełamanie swoich własnych słabości, bo nie można powiedzieć, że wszedłem w sezon na mączce świetnie. Było to tragiczne wejście, więc cieszę się, że udało mi się opanować nerwy i emocje związane z tą nawierzchnią – powiedział nam Tomasz Berkieta, finalista juniorskiego French Open. 17-latek z Warszawy zdradził dziennikarzowi Interii, czym skończyły się dla niego testy interwałowe, niedawno przeprowadzone wspólnie z Igą Świątek.
To była pasjonująca końcówka decydującego o losach półfinału super tie-breaka z Lorenzo Carbonim. Wcześniej obroniłeś trzy piłki meczowe. Tomasz Berkieta: – Nie do końca pamiętam, co się wydarzyło. Na razie jest mi ciężko pozbierać myśli. Cieszę się, że zszedłem z kortu, w dodatku wygrany.A Włoch początkowo zszedł wcześniej niż powinien, przy stanie 4:7 w tie-breaku trzeciego seta. To mówi wiele o emocjach.
Tak, to prawda. Ja początkowo też myślałem, że już skończyłbym ten mecz, ale cieszę się, że udało mi się pozbierać myśli. Nie myślałem o tym, że on już skończył ten mecz, tylko faktycznie dograłem do końca i jestem zwycięzcą.Losy meczu przechylały się w obie strony, widać było jak walczyłeś ze sobą w głowie, by przejść na tę stronę myśli, iż mecz ciągle jest do wygrania. – Było to ciężkie, szczególnie że do tego nie przywykłem. Okay, raz oddawałem serwis, ale już drugi raz taka sytuacja się nie powtarzała. Dzisiaj można to zrzucić na zmęczenie oraz faktycznie kwestie bardzo dużego zmęczenia psychicznego, bo wyszedłem na kort i byłem bardzo zestresowany. Musimy usiąść z trenerem i przedyskutować to, bo sam nie wiem, co się wydarzyło. Moim zdaniem jest to zmęczenie i stres, bo czułem, że technicznie jest coś nie tak.