Podgrzewają atmosferę przed “polskim” finałem. Tak nazwali dominację Świątek
8 czerwca o godzinie 15:00 oczy wszystkich kibiców damskiego tenisa będą zwrócone na Paryż. W finale Rolanda Garrosa dość niespodziewanie z Igą Świątek zmierzy się mająca polskie korzenie Jasmine Paolini. Dziennikarze obecni w stolicy Francji już nie mogą doczekać się rozpoczęcia spotkania. Rozpoczęły się masowe analizy. Jeden z ekspertów określił grę Polski zaskakującym słowem.
Mało kto przed rozpoczęciem Rolanda Garrosa spodziewał się takiego składu finału. O ile Iga Świątek była “pewniakiem” do gry w najważniejszej fazie turnieju, o tyle o Jasmine Paolini wspominał mało który kibic tenisa. Włoszka po cichu robiła swoje i krok po kroku wspinała się w górę drabinki. Tenisistka z polskimi korzeniami tak naprawdę uwagę świata zyskała dopiero po ćwierćfinale. Zmierzyła się w nim z faworyzowaną Jeleną Rybakiną. Kazaszka nie grała wcale źle. Niżej notowana sportsmenka wykorzystywała jednak każdą nadarzającą się szansę. Efekt? 6:2, 4:6, 6:4 na jej korzyść i historyczny awans do półfinału. W nim nie zamierzała kończyć dobrej passy. Mirra Andriejewa nie wygrała nawet jednego seta.
Na punkcie Jasmine Paolini momentalnie oszaleli nie tylko Włosi, ale i Polacy. Jak się okazuje, 28-latka świetnie posługuje się naszym językiem. To zasługa przede wszystkim babci mieszkającej w kraju nad Wisłą. Kibicom zaimponowało też podejście zawodniczki do sportu. “Nigdy nie marzyłam o czymś tak wielkim. Nigdy. Być może nawet nigdy nie marzyłam o tym, żeby znaleźć się w pierwszej dziesiątce, ale miałam nadzieję. Myślę, że dopiero wraz z kolejnymi szczeblami zaczęłam marzyć o bliższych celach, ale nie wybiegałam myślami zbyt daleko” – oznajmiła na konferencji prasowej.
Na drodze 28-latki w walce o tytuł stanie teraz najtrudniejsza możliwa przeszkoda, czyli Iga Świątek. Fani już odliczają godziny do pierwszego serwisu jednej z zawodniczek. Czas umilają im dziennikarze. Portale z całego świata rozpoczynają szczegółowe analizy, by jak najlepiej przygotować kibiców do starcia zamykającego kobiecą rywalizację na kortach w stolicy Francji.
Ciekawie do tematu podeszli na przykład Hiszpanie. Andres Tomas Rico z puntodebreak.com odpowiednio podgrzał atmosferę już w tytule. “Tyrania Świątek kontra iluzja Paolini” – napisał. Czy porównanie gry Polki do tyranii dziwi? Niekoniecznie. Podopieczna Tomasza Wiktorowskiego jeden kryzys w tegorocznym Rolandzie Garrosie miała tylko w potyczce z Naomi Osaką. Później żadna z rywalek po drugiej stronie siatki nie napsuła raszyniance krwi. Wrażenie robiły zwłaszcza pewne triumfy nad Marketą Vondrousową oraz Coco Gauff. Pierwsza to aktualna mistrzyni Wimbledonu. Amerykanka to druga rakieta świata w rankingu Live.