Finał z Sabalenką tuż tuż, a tu zaskakująca nowina. Świątek najbogatszą Polką w tenisie
Siedem i pół roku temu Iga Świątek zarobiła oficjalnie pierwsze pieniądze w zawodowym tourze – za wygraną w zawodach ITF pod Sztokholmem wynagrodzono ją kwotą 1568 dolarów. Dziś, jeszcze przed 23. urodzinami, suma jej zarobków z kortów, bez świadczeń marketingowych, przekroczyła 27,7 mln dolarów, doliczając już nagrodę za awans do finału w Madrycie. A to oznacza, że w rankingu płac wszech czasów minie dziewiątą na liście Agnieszkę Radwańską. I stała się najlepiej zarabiającą Polką w tenisie.
W październiku 2016 roku Iga Świątek wybrała się do Szwecji wspólnie ze swoją przyjaciółką i koleżanką z reprezentacji Polski Mają Chwalińską. W maleńkim turnieju w Djursholm pod Sztokholmem 15-letnia raszynianka musiała zagrać dwa mecze w eliminacjach, a później pięć w głównej drabince, by sięgnąć po główną nagrodę. A tą było nieco ponad 1,5 tys. dolarów.Jeśli w sobotę Iga pokona w finale w Madrycie Arynę Sabalenkę, zarobi za sześć wygranych spotkań w Hiszpanii nieco ponad milion dolarów, a suma jej zarobków na korcie w karierze przekroczy 28 milionów. Ale i bez tego, już tylko awansując do finału, dokonała właśnie rzeczy historycznej.
Nieco ponad siedem lat gry w tenisa wystarczyło. Iga Świątek wskoczył do dziesiątki najlepiej zarabiających zawodniczek na liście wszech czasówJesienią 2016 roku w Szwecji miejscowy dziennikarz Jonas Arnesen zapytał Chwalińską i Świątek, kto w przyszłości będzie jedynką na świecie, a kto dwójką? – Będziemy się zmieniać – odpowiedziała Iga – Mamy plan. Ja wygram Australian Open, ona French Open, ja Wimbledon, a ona później US Open – dodała jeszcze Maja. Ta część dotycząca Świątek już się zrealizowała – wygrała oba te wielkoszlemowe turnieje, jest jedynką. Chwalińska zaś ma sporo problemów zdrowotnych, choć ze swoją przyjaciółką spotkały się kilka tygodni temu przy okazji meczu Polska – Szwajcaria w Billie Jean King Cup.